Na Powiślu lubelskim sadowicy wygrywają dzięki Putinowi.
"Każdego dnia z centrum logistycznego spółki Fruvitaland Sp z oo w Piotrawinie na Powiślu Lubelskim wyjeżdża pięć tirów wypełnionych pachnącymi jabłkami. Jadą do centrów hurtowych i hipermarketów nie tylko w kraju. I tak przez cały rok."
Lubelskie Powiśle, zaraz po powiecie grójeckim na Mazowszu, jest największym w Polsce producentem jabłek. Jeszcze niedawno sadownicy sprzedawali je indywidualnie, na targowiskach, a ci więksi na giełdach hurtowych.
- Obowiązywała stara zasada: nigdy nie możesz wrócić do domu z jabłkiem na ciężarówce. Można sobie tylko wyobrazić, za ile sprzedawano wtedy jabłka, skoro zdarzało się, że na jednym targowisku w danym miasteczku parkowały trzy ciężarówki pełne lobo, jonagoldów czy idaredów, championów - opowiada Rafał Szmit, sadownik spod Opola Lubelskiego i prezes spółki FruVitaLand.
Taki biznes się średnio opłacał. Dlatego sadownicy zaczęli łączyć się i tworzyć grupy producenckie, którym łatwiej było znaleźć dużych odbiorców i wynegocjować lepszą cenę.